To już drugi z dzięciołów, który zagościł na tym blogu.
I tak - to niby jest dzięcioł duży, ale on nie jest duży
bo jest jeszcze malutki.
I nie przyleciał bo oczywiście latać jeszcze nie potrafił.
Siedział (wtedy gdy go fotografowałem) sobie w dziupli
i tak głośno nawoływał rodziców, że usłyszałem go chyba
ze 100 metrów.
Prawda, że kropka w kropkę podobny do rodziców.
I też ładniutki.
Acha, ten to mieszkaniec Kujawsko-Pomorskiego.

Aż chciałoby się go posmerać po tym potarganym łepku :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie to samo wtedy i ja chciałem zrobić tym bardziej, że słyszałem jak
Usuń"płakał" za mamusią czy tatusiem. Bałem się jednak za blisko podchodzić by go nie wystraszyć! Bo ja taki straszny jestem ;-(